Konkursy

Ogłaszam pierwszy konkurs na tym blogu!

Do wyboru są trzy tematy:

1) Współpraca John'a Adkins'a i Katherine Collins.
    Trzeba wymyśleć własną historię ich współpracy. Oboje badali historię istot nadprzyrodzonych. (Przykład: Można napisać ich spotkanie z różnymi wampirami, wilkołakami, zmiennokształtnymi, czarownicami itd. i to jak oni dowiadują się różnych rzeczy itp.)

2) Dzieciństwo Rosemare Collins.
    Tutaj trzeba napisać własną historię, kiedy Rose była mała i chodziła do przedszkola. Trzeba pamiętać, że jej dwie najlepsze przyjaciółki to : Lizzie Rosser i Samantha Write. Nazywano je wtedy "Trzema Widźmami".

3) Kim jest Delancy Volturii i jaki ma dar?
    Trzeba zgadnąć kim ona jest i jaki ma dar. Lekka podpowiedź jest w zakładce "Bohaterowie". To ma być napisane w formie opowiadania. (Przykład: Można napisać historię o tym jak ona się dostała do Volturii itp. ) Jeśli nikt nie zgadnie, wygra najciekawsze opowiadanie. ^^

Oto opowiadania:


Konkurs 3. IzuŚ - "Historia Delance Volturi":

 Wracałam właśnie od Max’ a – mojego przyjaciela. On jako jedyny mnie rozumiał. Tylko przy nim mogłam być sobą. I, jak zawsze zresztą, wracałam od niego naćpana. Nie ma to jak odciąć się od szarej rzeczywistości i odlecieć razem, dając sobie w żyłę. To był nasz taki sposób na… Na wszystko. Tak świętowaliśmy najlepsze dni, najgorsze i te normalne. Skoro tylko to mogło mi dać szczęście – tylko tego chciałam. Jeżeli nie braliśmy u niego w domu, ani u mnie włóczyliśmy się po mieście i znajdowaliśmy jakieś miejsce odizolowane od drogi głównej. Wszystko tylko po to, żeby być chociaż przez chwilę szczęśliwą. Ale jakie to szczęście dawało potem siłę i pewność siebie. Byłam po tym jeszcze bardziej chamska i szczera niż zazwyczaj.
 Ale tamtego dnia ta siła nie wystarczyła. Wracałam jak zwykle – przez cmentarz. To też było jedno z moich ulubionych miejsc. Takie ciche i smętne. Bardzo podobne do mnie. Moje blond włosy latały w każdą stronę świata. Musiałam je poprawiać co kilka sekund. Mgła, która przysłoniła cały widok wyglądała nawet troszkę przerażająco. Może powinnam posłuchać Max’ a jak mówił „Odprowadzę cię”, albo „Przenocuj u mnie”, ale ja głupia go nie słuchałam, bo po co. On zawsze był ode mnie mądrzejszy.
 Usłyszałam najpierw jeden szelest. Odwróciłam się gwałtownie w stronę dźwięku, ale nic tam nie było. Ej, Delance. To tylko wytwór twojej wyobraźni. Może moja wymówka nie była dość przekonywająca, ale uwierzyłam w nią. Mogłam mieć też jakieś omamy. W końcu byłam naćpana. Odwróciłam się z powrotem, w stronę mojego domu i właśnie wtedy zobaczyłam jego. Miał krótkie czarne włosy obcięte na jeża. Jego piękne niebieskie oczy wpatrywały się we mnie jak w obrazek. Przed wbiciem zębów w moją szyję wy powiedział tylko jedno słowo „Przepraszam”.
 Przez następne kilka dni moje ciało przeżywał oszałamiają co ból. Dlaczego taki? Bo czułam się oszołomiona.  Nie rozumiałam tego co się wokół mnie dzieje. Nie wiedziałam, nie chciałam wiedzieć, dlaczego ten facet mnie ugryzł. Cały czas byłam wciągana w ciemność, która powodowała, że nie umiałam rozróżnić tego co dzieje się we mnie, a co poza mną. W rzeczywistości na pewno zwijałabym się z bólu, gdybym tylko mogła się ruszyć. Jednak wiedziałam, co dzieje się wkoło mnie. Tajemniczy mężczyzna odszedł na jakiś czas, ale wrócił jakiś dzień później. Jakby tylko czekał, aż się wybudzę z tego transu i… Co? Podziękuję mu? Za te męki? Mowy nie ma.
 Ten ból nareszcie ustąpił po bardzo ciężkich czterech dniach. Nie mogłam uwierzyć, że żyję, ale we znaki dało mi się bardzo bolące gardło. Nie widziałam, co się ze mną dzieje, ale młody mężczyzna wszystko mi wytłumaczył. Matt. Miał na imię Matt. Nawet nie przeprosił mnie za ten cały ból. Na początku miałam ochotę go zabić, lecz po miesiącu mi przeszło. Teraz stwierdzam, że dziękuję mu za to. Bez niego bym sobie nie poradziła.
 Matt pierwszy raz poszedł ze mną na polowanie od razu po historii, którą mi opowiedział. Gdy tylko wbiłam swoje zębiska w wielką pumę, którą wytropiłam w lesie od razu zrobiło się lepiej. Gardło nadal mnie piekło, ale troszkę mniej. Stwierdziliśmy, że jeden posiłek wystarczy.
 Największym zaskoczeniem był dla mnie mój dar. Nie myślałam nigdy, że istnieją istoty inne niż ludzie, a teraz sama nim jestem. Nie wiarygodne, prawda? Byłam wampirem! Nie zwykłym wampirem. Matt dużo mi opowiadał o naszych pobratymcach. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. A Max? Za nim trafiłam tam, gdzie teraz jest mi bardzo dobrze, obserwowałam go z daleka. Z bardzo daleka. Bałam się, że mogę go uszkodzić – przygnieść niechcący, albo co gorsza ugryźć. Naprawdę bym tego nie chciała.
 Ale swoją moc poznałam dopiero u nich. U Volturii, którzy nie wiadomo kiedy i nie wiadomo z kąt przyszli po mnie i…
- Witaj Delance – niska blondynka, mówiła głodem malej dziewczynki.
- Kim…? Kim wy jesteście? – zapytałam speszona. Byłam przygotowana do skoku.
- Jesteśmy Volturii. Przyszliśmy po ciebie, bo Aro chciałby się z tobą widzieć. To jak będzie? – to była bardzo szybka rozmowa.
- Nie idę. Przy najmniej nie bez Matta – stwierdziłam, a Matt pokręcił głową.
- Dobrze. Idziemy z nim.

***Cztery dni później***
 Stałam na kamiennej Sali. Przede mną stały trzy trony, a koło mnie stał Matt. Cała się trzęsłam, ale nie wiem czy z przerażenia, czy z zimna. Ale wampiry chyba nie czują zimna, prawda?
- Delancy! Jak milo mi cię widzieć – Zgaduje, że był to Aro. – Czy mogę? – wyciągnął w moją stronę dłoń. Nie wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na Matta, który skinął głową. Podałam mu swoją dłoń.
 Stałam wpatrzona w niego, a ona patrzył na mnie. Przekręcił głowę w bok i odszedł ode mnie.
- Eleazarze – kolejny mężczyzna do mnie podszedł.
- Tak. Miałeś rację. Jest zmiennokształtna – co to miało znaczyć? Nie wiem do dziś.
- Świetnie. Delancy zmienisz się dla nas? Chcemy zobaczyć twoja potęgę – rzucił Aro. Nie widziałam jak. Skupiłam się na tym bardzo mocno. Myślałam tylko o tym, choć nie wiedziałam o czym do końca mam myśleć.
- Niesamowite! – rzekł Aro. – Przynieść lustro – chwilę później przede mną wielkie lustro. Byłam pod wielkim podziwem tego jak oni mogą je utrzymać, ale bardziej zdziwiło mnie moje odbicie. Nie byłam już tą samą chuda, słodką blondynka. W lustrze była tylko seksowna brunetka z pięknym ciałem i niebieskimi oczami. Tylko one się nie zmieniły.
- Niesamowite! – wyszeptałam, a połowo wampirów na sali się roześmiała.  Skupiłam się jeszcze raz, ale na powrocie do mojej poprzedniej postaci. Trwało to troszeczkę dłużej, ale udało się. Jestem niesamowita!



Konkurs 1. złotooka - "Współpraca Johna i Katherine" :

  • -        John, porszę cię, to się nie uda, powiedziałem zrezygnowana.
Właśnie szłam przez kapus z John’em u mego boku. Mój towarzysz (a także najlepszy przyjaciel) opowiadał entuzjastycznie o nowym miejsc gdzie wydziano jakieś nadnaturanlne istoty, w tym przypadku chodziło o wampiry. Mój koleżka był członkiem klubu dla fanów UFO i rzeczy supernaturalnych, ja też byłąm członkiem tego klubu, ale bardziej ze względu na John’a niż na moje zainteresowanie UFO.
-        Możemy iść tam w nocy, proszę Kat, nik się nie dowie, John spojrzał na mnie. Znów próbował mnie namówić do wkradnięcia się do jednego z magazynów na obrzeżach miasta i żeby sprawdzić co oznaczają te wszystkie krzyki o których ludzie mówią.
  • -        Ale, jak chcesz się wkraść tam w środku nocy? Nie masz nawet noktowizora, powiedziałam wymachując rękami.
  • -        Możemy pożyczyć od klubu, powiedział i złapał mnie z rękę żebym się zatrzymała. Przystanęłam naprzeciwko niego.
  • -        Od klubu? Przecież wywalił cię z klubu, a ja odeszłam na znak protestu, powiedziałam i zaczęłam z powrotem iść.
  • -        Jak to mnie wywalili? Naburmuszył się John i pobiegł za mną.
  • -        Przecież nic nie zrobiłem! Prawie krzyknął, a ja obejrzałam się by zobaczyć czy ktoś przypadkiem się nie odwrócił.
  • -        Aha... czyli twoim zdaniem zniszczenie dwóch noktowizorów, włamanie na teren prywatny i pobicie bezdomnego to nic? Powiedziałam wyliczając na palcach.
  • -        Ten gość był taki brudny, że wyglądał jak zombie, tłymaczył się John.
  • -        To nie tłumaczy tego, że złamałeś mu żebro, powiedziałam i uśmiechnełam się na wspomnienie John’a tłumaczącego policjantowi podobieństwo zombie i człowieka, jakby to miałoby usprawiedliwyć jego napaść na bezbronnego człowieka.
  • -        No proszę Kat, pójdziemy jeszcze zanim będzie ciemno i nie będziemy potrzebować tych głupich noktowizorów, powiedział John i znów mnie zatrzymał.
  • -        No prooooooooooooszę, powiedział z szczenięcym wyrazem twarzy.
  • -        Nie, proszę, nie, tylko nie te twoje oczy, powiedziałam próbując zasłonić rękami niechciany widok. Niestety John unieruchomił mi nadgarstki i spojrzał mi w oczy.
  • -        No dobrze, poddałam się.
  • -        Ale to ostatni raz, powiedziałam i poszłam pospiesznym krokiem do budynku na lekcje a John podążył z mną.
  •   Magazyn był ciemny i wilgotny. Zgniłe ściany i powybijane okna dodawały całemu miejscu ciemną aurę. Księżyc był ukryty za chmurami a niebo było czarne jak smoła. Niestety nie udało nam się wyruszyć zanim zapadł zmrok, dlatego jak dojechaliśmy na miejsce, odrazu się rozdzieliliśmy mając do dyspozycji tylko dwie latarki i dwie mapki budynku. Nagle w mroku usłyszałam krzyk. John. Pobiegłam w stronę odgłosu jęków i lekkiego światła latarki za ścianą, ale gdy tam już dodarłam... nikogo tam nie było. Latarka Johna i jego kurtka podarta na strzępy leżały na ziemi tuż koło małej plamki krwi. Czerwona ciecz odbijała się w świetle mojej latarki. 
  •   Po tym jak nie udało mi się odnaleźć John’a w magazynie ani okolicy, postanowiłam zawiadomić policje, niestety policja nic nie wskórała, zapewniali mnie, że John musiał dostać jakiegoś szoku i uciec z magazynu i gdzieś się schować, zapewniali mnie, że nic mu nie jest i, że się znajdzie. Przez pierwsza dwa tygodnie im wierzyłam, przez kolejne dwa próbowałam dojść do tego co tak naprawdę się stało, nareszcie po kolejnych dwóch zapomniałam i wtedy... była tylko pustka.
  Lecz pewnego dnia coś się stało, coś co zmieniło mój pogląd na różnie rzeczy. Zwykły świstek papieru, po trzech latach i jedno zdanie:
Ja wciąż żyje
-J



----------------------------------------
Mnie bardzo podobają się te opowiadania, mimo, że żadne nie przedstawiło pomysłów, które wymyśliłam na te tematy. :) A wam? :D

3 komentarze:

  1. Chciałabym wziąć udział , ale nie wiem czy dam radę , bo chcę napisać nowy rozdział , a raczej 2 , bo długo nie pisałam . :( Ale jeśli zdążę - wezmę . ;**

    OdpowiedzUsuń