Zerknęłam w górę i zobaczyłam, że to Felix mnie trzyma.
- Yyy... Dzięki. A teraz mógłbyś mnie postawić? - Powiedziałam niezręcznie. Dziwnie się czułam w jego ramionach.
- Jasne. - Postawił mnie z szerokim uśmiechem. Staliśmy w ogrodzie, niedaleko zauważyłam sylwetkę Jane. W ułamek sekundy już była przy nas.
- A wam co się stało? - Zapytała głosem pozbawionym jakiejkolwiek ciekawości.
- Nowonarodzona. Pragnienie, wiesz, te sprawy. - Wyjaśnił Felix. Teraz na twarzy Jane zagościł kpiący uśmieszek.
-A co w sprawie Ericka? - Zapytałam szybko, zanim ona zdążyła coś powiedzieć.
- Ma pojechać z nami do Volterry, tam Wielka Trójca zadecyduje. - W jej głosie czuć było niechęć.
- Wielka Trójca? - Byłam zdezorientowana. Znowu to uczucie, które towarzyszyło mi w salonie.
- Volturi. Aro, Marek i Kajusz. Pracujemy dla nich. - Widać było, że Jane jest z tego powodu dumna.
- Jane idziesz z nami zapolować? Rosemare potrzebuje krwi. - Felix mnie zaskoczył, a jednocześnie poczułam niepokój. Czyżby chciał iść ze mną zapolować na zwierzynę, czy będzie mnie zachęcał do picia ludzkiej krwi? No cóż, zaraz się dowiem.
- Nie, muszę powiadomić John'a. A po za tym w Volterze będzie czekał na nas posiłek powitalny. - Rzuciła nam ostatnie spojrzenie i już jej nie było.
- Pijesz ludzką krew? - Byłam wdzięczna, że zadał to pytanie.
- Nie. - Powiedziałam to bez wachania, ale on uważnie mnie obserwował. - No, choć zapolować. Gardło mnie pali! - To była prawda, ale też chciałam, żeby przestał tak się na mnie patrzeć.
- Dobrze. - Pomnkneliśmy do lasu, a ja od razu wpiłam się w jakąś zwierzynę.
Dziesięć minut później siedziałam na trawie tuż obok Felix'a, a sześć martwych saren otaczało nas. Niestety nie spotkałam żadnego mięsożernego zwierzęcia, ale zaspokoiłam swoje pragnienie. Felix tylko mi towarzyszył, on wolał ludzką krew.
- Jak myślisz, dam radę pohamować pragnienie na lotnisku i w samolocie, pełnym ludzi? - Zapytałam ciekawa odpowiedzi.
- Myślę, że dasz radę. Ale to zależy od ciebie. - Uśmiechnął się szeroko i położył na trawie, a ja poczułam się śpiąca. Od kilku dni nie spałam i czułam się wyczerpana. Czy wampiry śpią? Najwyraźniej tak, bo oczy same mi się zamknęły.
- Halo, Rose! Pobudka! - Zażartował Felix. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do niego. Jednak oczy tak bardzo chciały się zamknąć, że położyłam się i wtuliłam w Felix'a. Byłam taka śpiąca, że nie minęła sekunda, a ja już spałam...
***
Znalazłam się na jakiejś polance. Wydawało mi się, że ją znam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Po palącym słońcu i bezchmurnym niebie, poznałam, że tutaj trwa lato. Jednak nie byłam tu sama. Przede mną stała znajoma dziewczyna. Miała piękne, blond włosy, które falami spływały po jej plecach. W szaro-niebieskich oczach, można było dostrzec jakiś błysk. Grube, czarne rzęsy, podkreślały oczy. Wyglądała na jakiś metr i siedemdziesiąt centymetrów. Była ubrana w czarne balerinki, dżinsowe rurki, białą bluzkę z rękawami do łokci i dżinsową kamizelkę. Pełne, zaróżowione usta poruszyły się, gdy powiedziała:
- Witaj, Rosemare. Czekałam na ciebie. - To był mój głos. Już wiedziałam, że widzę siebię, ale to nie było tak, jakbym spojrzała w lustro. Ona wyglądała... inaczej.
- Kim jesteś? - Podstawowe pytanie. Tylko na to mnie stać?! Mam tysiące pytań, a tylko to zdołałam wydukać.
- A jak myślisz? Wiesz, że jestem tobą, ale to tylko część prawdy. Zaraz się wszystkiego dowiesz, tylko uważnie słuchaj.Na jej ustach zauważyłam lekki cień pogardy i kpiny, mimo to posłuchałam ją.
Stałyśmy chwilę w ciszy, aż na polanę wpadło kilka małych dzieci i... moja mama. Po policzku spłynęło mi kilka łez.
- Mamo! - Zawołałam, a ona nie odpowiedziała. Nawet nie spojrzała w moją stronę. Czyźby ona mnie nie słyszała, czy tylko udawała?
- Aleź jesteś głupa! To twoje wspomnienie, w nim znajdziesz odpowiedź na to kim jestem. - Powiedziała ze śmiechem Rosemare. Tym razem w jej śmiechu było słychać kpinę. Odwróciłam od niej wzrok i zaczęłam dokładniej się przyglądać naszemu towarzystwu z mojego wspomnienia. Właśnie się bawili w berka. Moja mama i szóstka dzieci.
Widziałam siebie, miałam wtedy około pięciu lat. Miałam blond włosy, sięgające do pasa, a na nich gdzieniegdzie mama zaplotła mi cienkie warkoczyki. W moich oczach świeciły zabawne iskierki.
Drugą dziewczynką była Bella Swan, ze swoimi pięknymi czekoladowymi oczami. Jej brązowe włosy, oświetlone przez słońce pokazywały, że mają w sobie odrobinę rudawego koloru. Bella była starsza ode mnie o dwa lata.
Kolejna dziewczynka to moja najlepsza przyjaciółka, Lizzie Rosser, jedna z Trzech Wiedźm. Jej długie, rude włosy, powiewały swobodnie na wietrze. Lizz nie lubiła, gdy były związane. W jej zielonych oczach pałały magiczne iskierki.
Czwarta a zarazem ostatnią dziewczynką była druga moja najlepsza przyjaciółka, Samantha Write, która również jest jedną z Trzech Wiedźm. Samy zawsze uważałam za najpiękniejszą. Jej włosy koloru ciemnego brązu, lokami wiły się przy jej twarzy. Miała perfekcyjny uśmiech, a dołeczki tylko dodawały mu uroku. W brązowych oczach można było zobaczyć, że ona jest poważną osobą jak na swój wiek, ale i mądrą. I jak tu nie zobaczyć jej piękna?
Ostatnim dzieckiem był Jacob Black, starszy ode mnie o rok. Ten chłopiec ma ciemną karnację i lśniące, czarne włosy. W jego brązowych oczach widać było jakąś dzikość. Można go było uznać za słodkiego chłopca, ale on nienawidził, gdy tak o nim mówiono.
Wszystkie dziewczynki były ubrane jednakowo - białe sukienki, a na nich cudowne kwiatowe wzory, do tego białe buciki, zaś Jake miał na sobie luźne dżinsy, trampki i biały T-shirt. Pamiętam, że moja mama sprezentowałą nam te śliczne stroje.
Teraz wszyscy zaczęli się bawić w chowanego. Jacob zaczął liczyć, a wszyscy pobiegli w swoją stronę. Widziałam jak moja mama i mała Rosemare oddalają się w głąb lasu, więc postanowiłam za nimi pobiec, ponieważ miałam jakieś przeczucie, że wtedy się dowiem kim jest mój sobowtór. Obie kucnęły i zaczęły rozmawiać szeptem.
- Rosemare, chcesz się dowiedzieć czegoś ciekawego? - Moja mama jak zwykle miło się uśmiechała.
- Ocziwiście mamusiu! - Mała Rose była aż podekscytowana.
- Więc, opowiem ci coś o duszach. Każda dusza żyje własnym życiem. Ludzie pokazują tylko połowę siebie. W duszy zostaje zaś ta druga połowa, która nie wydostaje się na zewnątrz. Na przykład jest człowiek, który światu pokazuje swoją złą część, a ta dobra jest schowana głęboko w duszy, i na odwrót. - Gdy byłam mała uwielbiałam takie historyjki mamy. Wtedy myślałam, że to tylko takie bajeczki, ale teraz już wiem, że to była prawda. Czyli tamten sobowtór jest... moją duszą?
- Znalazłem was! - Jacob wydarł się tak nagle, że aż się wzdrygnęłam.
Gdy wróciłam na środek polanki widziałam moją duszę opierającą się o drzewo, a na jej ustach zagościł wyzywający uśmieszek. Ale to dziwnie zabrzmiało. Moja dusza...
- Widzę, że już wiesz kim jestem.
- A ty skąd to wiesz? Możesz czytać w moich myślach?- Zapytałam zdziwiona.
- Halo, przecież jestem twoją duszą! Oczywiście, że mogę. - Zaśmiała się, ale to nie był przyjazny śmiech, raczej się ze mnie śmiała.
- To czemu ja nie mogę czytać w twoich myślach?- Zapytałam zdziwiona, a zarazem zła. Czemu ona jest taka nieprzyjemna?! Powinna być mną, a ja taka nie jestem!
- Ja raczej nie mam swoich wyodrębnionych myśli... Więc, dlatego też nie możesz ich słuchać, no nie? - Była niepewna, ale szybko się z tego otrząsneła.- Widzę, że uważnie nie słuchałaś. Przecież dopiero co, twoja matka wyjaśniła, że w duszy zachowuje się ta druga część. Ty wybrałaś, żeby światu pokazać swoją dobrą stronę, więc ta zła jest we mnie. Teraz kapujesz?
- Tak... - Chciałam jeszcze coś dodać, ale świat w okół nas zaczął się rozmazywać. Moja dusza nie wyglądała na zdziwioną, ale ja byłam w szoku. - Co się dzieje?
- Kończy się wspomnienie. Powinnaś już się ocknąć. Nie mam ci już nic do powiedzenia, ale może innym razem znowu się czegoś dowiesz. - Powiedziała znudzona. Przez chwilę trochę przypominała mi Jane.
- Zobaczymy się jeszcze? - Miałam tyle pytań!
- Tak. Do zobaczenia, Rose.
- Do zoba... - Właśnie teraz świat zupełnie zniknął.
***
Otworzyłam oczy, nie byłam już w lesie z Felix'em. Leżałam u siebie w pokoju, a w około mojego łóżka zebrali się wszyscy oprócz Ericka, który jak dobrze pamiętam, to był ranny w pokoju na dole.
- Co się stało? Czemu nie jestem w lesie? - Zapytałam się, a wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę. O co im chodzi? Przecież tylko się przespałam. Chociaż tak właściwie, to to nie był sen, tylko... Nie wiem co to było, przy najbliższym spotkaniu będę musiała zapytać moją duszę.
- Nie wiesz czemu? Przecież... - John chciał dokończyć, ale się zawahał i postanowił milczeć. Dziwnie się poczułam. Jak jakiś wyjątkowo rzadki okaz w Zoo. Czemu oni nie przestaną się tak na mnie gapić?! Zdenerwowało mnie to, więc wybiegłam z pokoju. Zatrzymałam się w salonie i włączyłam telewizor. Dzisiaj jest wyjątkowo dziwny dzień.
Wspaniały rozdział .. Bardzo mi sie podoba .. No i w końcu do opowiadania wkroczy "druga Rose" .. Ta gorsza .. Nie wiem, czemu ja zawsze wolę tą gorszą stronę . .:D Można dużo się wtedy dowiedzieć o człowieku . .
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać NN . .:D Szkoda, że bedzie dopiero za 2 tyg ..
PS. Zapraszam do mnie .. : http://wieczne-opowiadanie.blogspot.com/
Pozdrawiam, IzuŚ♥
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńŚwietny pomysł z tą duszą. Naprawdę. Mam nadzieję, że między Felixem a Rose trochę zaiskrzy. Ciekawe tylko, co z tym lasem. Dlaczego Rose obudziła się w domu i nikt nie chciał odpowiedzieć na jej pytanie? Mam nadzieję, że wszystko wyjaśnisz.
OdpowiedzUsuńCześć, Ciociu :* Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć? Rozdział jak zawsze zajebisty.
Przepraszam, że tak dawno nie komentowałam,ale miałam straszne zaległości w czytaniu :/ Rozdział bardzo interesujący i tajemniczy, zaciekawiłaś mnie ^^ No tak musieli nieźle się przestraszyć w końcu wampiry nie śpią... Czekam na nn i informuj mnie na moment-imbalance.blogspot.com ;*
OdpowiedzUsuńnotka fajnie ci wyszla :) i ta historia o duszach bardzo mnie zaskoczyla, bardo kreatwnie ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nn
Rozdział niebywale interesujący ^^ . Jestem zaciekawiona tym snem . Ja tam wolę dobrą stronę . XD Dla mnie Jacob nie wygląda słodko .. Tylko uroczo , a raczej jak świnka ... ;d Ma taki nosek . Jesus ! Nie za młoda jesteś jak na ciocie ? Congratulations ! ;* Ładne imię . ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn . ;***
Bardzo ciekawy rozdział, wiele się dzieję i bardzo przyjemnie się czyta. Nie rozumiem tej części z duszą i nie lubię Felixa ale mam nadzieję że w następnej notce wyjaśnisz ten ,,sen" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje blogi;3
O ! doczekalam sie .. swietny jest. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam. ;)
Gratuluję! Może i ty zostaniesz moją ciocią? ;d hahaha!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to jak zawsze świetny! Jestem ciekawa, co dalej!
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zostania ciocią.. Po raz drugi ;>
Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award na moim blogu;)
OdpowiedzUsuńSzczegóły znajdziesz tutaj: http://klaroline-forever.blogspot.com/
Powodzenia;)
Zapraszam ciebie na kolejny rozdział na: http://slodkieslowka.blogspot.com/2012/11/szoste-sowko.html
OdpowiedzUsuńLiczę, że wpadniesz.
Bardzo wciągający rozdział. :)
Najbardziej podobał mi się sen Rose. Bardzo fajnie go opisałaś.
Coś mi nie pasuje z Felixem, czyżby on coś miał do Rosemare? :D
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam! :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń